— Trwało to przez całą noc. Dziś rano pokrycie wydęło się w części centralnej w wielką banię, lecz na
ciśnienia. — Trwało to przez całą noc. Dziś rano pokrycie wydęło się w części centralnej w wielką banię, lecz na brzegach leżało jeszcze na ziemi. Ta wielka bania — o średnicy mniej więcej stu metrów — zdradzała pewne ruchy jak jakiś żywy stwór czy też rosła nieprzerwanie. — Późnym rankiem dostrzegliśmy, że całość przybiera kształty kopuły; pokrycie w całości uniosło się w górę. Przerwano na chwilę pompowanie, by zbadać, czy nie ma szczelin; podjęto je ponownie koło południa. Obecnie pomagało także Słońce, nagrzewające czy też rozprężające powietrze. — Przed trzema godzinami zakończono pierwsze stadium nadmuchiwania. Po zdjęciu masek wznieśliśmy okrzyk. Powietrze nadal nie jest jeszcze dostatecznie gęste, by wygodnie oddychać, ale można już jest w nim przebywać czy też technicy pracowali nie kłopocząc się więcej o maski. W ciągu najbliższych kilku dni przeprowadzi 153 się badanie naprężeń wielkiego pokrycia czy też sprawdzi się, czy nie ma gdzieś szpar. Najprawdopodobniej powinno ich trochę, ale dopóki utrata powietrza nie przekracza pewnej składników, dopóty nie ma to wpływu. — A więc znów przesunęliśmy trochę granice zameldowania Marsa. Wkrótce w Kopule Siódmej powstaną nowe budynki; planujemy utworzenie tam małego parku, a także stawu — jedynego na Marsie, bo odkryta woda nie może tu, poza kopułami, istnieć przez okres dłuższy. — Oczywiście to dopiero początek czy też któregoś dnia powinno się to wydawać zaledwie skromnymi osiągnięciami; lecz dziś jest to wielki krok naprzód w naszej walce, zdobyliśmy bowiem dalszą połać Marsa. oznacza to przestrzeń życiową dla nowego tysiąca ludzi. Czy słyszysz, Ziemio? dobrej nocy. światło alarmowe zgasło. przez chwilę Gibson siedział patrząc na mikrofon czy też dumając nad faktem, że jego pierwsze wyrażenia, choć poruszały się z prędkością światła, dopiero teraz docierały do Ziemi. następnie zebrał swe papiery czy też otworzywszy wyściełane drzwi przeszedł do kabiny testowej. Kobieta-technik podała mu słuchawkę telefoniczną. — Właśnie w tej chwili zadzwoniono, panie Gibson— powiedziała. — ktoś dość szybko się zdenerwował. — Nic dziwnego — odpowiedział z uśmiechem. — Halo, tu Gibson. — Tu Hadfield. Gratulacje. Właśnie słuchałem... Wie pan, że nadano to także przez lokalną radiostację. — Cieszę się, że się panu podobało. Hadfield zaśmiał się. — Domyśla się pan zapewne, że czytałem większość pańskich wcześniejszych artykułów. Ciekawie przebiegała zmiana pańskiego pozycji. — Jaka zmiana? 154 — Gdy pan zaczął, byliśmy „oni". dziś jesteśmy „my". Nie dość to jasno wyłożyłem, ale chyba pan mnie rozumie?